23 grudnia 2010

Mam marzenie...

Już na wiosnę czeka nas BorKon, czyli trzecia edycja LARPa fantasy w Suchym Borze k/Opola. Wprawdzie prognozując po aktualnej pogodzie przewiduję, że w nadchodzącym roku śniegi nie stopnieją szybko, jednak już myślę o tym, co dalej. Ideałem byłyby najbliższe wakacje. A jeżeli nie te, to koniecznie następne.

Wyobraźcie sobie najpierw miejsce.

Waszym oczom ukazuje się niewielka wioseczka. Zbita z desek, lecz kryta dachami, nie strzechą. W powietrzu, gęstym i parnym, czuć zapach dymu z kominów. W oknach szyby, więc gdzieniegdzie widać krzątających się w środku kmiotów. Dochodzi Was śpiew ptaków, chlupot od strony młyna, a także furkoczące skrzydła wiatraków. W oddali ktoś nawołuje.

Teraz czas na ekranizację, wszak taka kolej rzeczy: LARP to nie sama wyobraźnia. Kliknij i przekonaj się sam(a).

Teraz wyobraź sobie, że nie jesteś turystą. Nie przyjeżdżasz tu, by zjeść pajdę chleba ze smalcem (a przynajmniej nie wyłącznie) lub popatrzeć na klepiących się po łbach rycerzy z bractwa, lecz by rozejrzeć się za zbiegiem. Jesteś łowcą głów, nie pracujesz jednak dla byle kogo. Teraz po świecie pcha Cię królewski list gończy. Przypieczętowany przez samą królową Calanthe, Lwicę z Cintry.

Zobacz, jak może to wyglądać: Ktoś udokumentował to wszystko specjalnie dla Ciebie.

Tak, nie mylicie się. Marzy mi się LARP w świecie wiedźmina Geralta i czarodziejki Yennefer, trubadura Jaskra i szpiega Dijsktry, króla Foltesta i krasnoludzkiego starosty Hooga. Marzy mi się przenieść kilkadziesiąt osób na Kontynent, zlokalizowany dziwnym trafem w skansenie, w Muzeum Wsi Opolskiej. Miejscu wręcz stworzonym do tego, by rozegrać tam coś niezwykłego.

W końcu ile jest LARPów w realiach Wiedźmina? A ile LARPów odbywa się w autentycznych, XVIII-sto- i XIX-stowiecznych chatach?

Potrzebuję do tego ludzi, dość konkretnych. Wprawdzie szansa na zdobycie miejscówki rośnie, gdy jest możliwość załatwienia jej drogą bardzo oficjalną, np. reprezentujac jakieś stowarzyszenie. Niemniej są i inne wyzwania, którym sprostać nie sposób bez porządnego przygotowania. Potrzeba ludzi chętnych do napisania wyśmienitego scenariusza; ludzi chętnych do podzielenia się doświadczeniem logistycznym przy rozgrywaniu tego typu gier; wreszcie graczy - chętnych, by dla odmiany oddać się konwencji, dość specyficznej, choć mającej swój niepowtarzalny urok.

Nie tylko w postaci mordatych, brzydkich jak noc wiedźminów.

3 komentarze:

  1. Marzyciele, szaleńcy, straceńcy, ... jedna banda elfickich romantyków. W planach celem jest zbudowanie własnego państwa, realnie kończy się na prowizorycznych komandach podkradających zboże rolnikom. Tydzień, może miesiąc wolności, potem bełt w plecy, stryczek albo powolne zdychanie z głodu. Lecz ten tydzień kiedy byłeś wolny i twoje marzenia czynią cię nieśmiertelnym w pieśniach bardów, nawet kiedy twoja rasa wyginie. Choć wszyscy mają marzenia, ale nie wszyscy są na tyle szaleni by je realizować. Dlatego też zarzucam swoją broń na plecy i w to wchodzę, choć pomysł wydaje mi się szalony.

    Zgadnij Kto

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... Ja mogę pomóc w standardowych sprawach: scenariuszu, Efektach specjalnych :P i charakteryzacji ;)

    I trzymam kciuki, bo poza tym więcej nie zrobię, gdyż mnie trzyma filmówka i egzaminy ;)

    Czerw

    OdpowiedzUsuń
  3. Na mnie i moje (niekoniecznie normalne) pomysły zawsze możesz liczyć. I na wsparcie jednostki prawnej, patronat, pomoc w znalezieniu sponsorów i nagłośnienie imprezy.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.