Pojawił się wreszcie opis fabuły LARPa Wiedźmin 2012. Rzecz jasna nie zawiera on większości wątków, jakie zostaną ujęte w scenariuszu, jednak wiele z nich pozostanie tajemnicą jeszcze przez długi czas, by później mile Was zaskoczyć. :]
Końcówka czerwca, królestwo Verden. Zbliża się święto Midaëte, letnie przesilenie, którego obchody zaczerpnęliśmy jeszcze od elfów. W niewielkim grodzie tuż nad Jarugą, pozbawionym jakiegokolwiek znaczenia strategicznego, rozpoczęły się gorączkowe przygotowania: panny plotą wianki, panowie knują, jak je potem wyłowić, a wszyscy pospołu sposobią się do poszukiwania legendarnego kwiatu paproci, którego odnalezienie ma ponoć przynieść szczęście.
Sielankowy nastrój tego prowincjonalnego miejsca naruszają jednak wydarzenia, których nikt się tutaj nie spodziewał.
Jednym z nich jest przyjazd ważnych gości ze stolicy - możny rycerz z obstawą, w dodatku w towarzystwie rozkapryszonej magiczki. Dziw nad dziwy, bo w grodzie ważnych person nie było nawet w czasach, których najstarsi dziadowie nie pamiętają. Musowo jakoweś wielkopańskie fanaberie, choć namiestnik przyjął ich w gościnę bez szemrania. Krążą plotki, jakoby w grę wchodziła nawet niejaka politryka!
Tymczasem pomylony eremita bredzi coś o końcu świata, wieszcząc i strasząc. Póki co jednak nikt się nim nie przejmuje.
Nieludzie w grodzie z pozoru spokojne jak zawsze, ale bo to kto wie, czy im ufać można, czy już do bandy Wiewiórek się zwerbowali? Każdy wszak duma, że wszystko co złe, to przez elfy. I balwierzy, jak dodają złośliwcy. Może już dawno kucharz niziołek nas podtruwa?
Od czasu wojny z potężnym cesarstwem Nilfgaardu także minął już szmat czasu i wspomnienia powoli zacierały się w pamięci, jednak dzisiejszego ranka odżyły. W stronę grodu zmierza właśnie grupa Czarnych, która wysiadła była ze statku przy naszym brzegu. Zbyt mała, by ktokolwiek mógł pomylić ją z wojskiem, jednak do ludzi jeszcze nie dotarła myśl, że najeźdźcę z dalekiego południa należy teraz traktować jak sąsiada i partnera do rozmów. A okazać się może, że wraz z Nilfgaardczykami przyjdzie nam świętować Midaëte. Może dlatego przywieźli ze sobą truwera z lutnią zamiast żołdaka z włócznią?
Końcówka czerwca, królestwo Verden. Zbliża się święto Midaëte, letnie przesilenie, którego obchody zaczerpnęliśmy jeszcze od elfów. W niewielkim grodzie tuż nad Jarugą, pozbawionym jakiegokolwiek znaczenia strategicznego, rozpoczęły się gorączkowe przygotowania: panny plotą wianki, panowie knują, jak je potem wyłowić, a wszyscy pospołu sposobią się do poszukiwania legendarnego kwiatu paproci, którego odnalezienie ma ponoć przynieść szczęście.
Sielankowy nastrój tego prowincjonalnego miejsca naruszają jednak wydarzenia, których nikt się tutaj nie spodziewał.
Jednym z nich jest przyjazd ważnych gości ze stolicy - możny rycerz z obstawą, w dodatku w towarzystwie rozkapryszonej magiczki. Dziw nad dziwy, bo w grodzie ważnych person nie było nawet w czasach, których najstarsi dziadowie nie pamiętają. Musowo jakoweś wielkopańskie fanaberie, choć namiestnik przyjął ich w gościnę bez szemrania. Krążą plotki, jakoby w grę wchodziła nawet niejaka politryka!
Tymczasem pomylony eremita bredzi coś o końcu świata, wieszcząc i strasząc. Póki co jednak nikt się nim nie przejmuje.
Nieludzie w grodzie z pozoru spokojne jak zawsze, ale bo to kto wie, czy im ufać można, czy już do bandy Wiewiórek się zwerbowali? Każdy wszak duma, że wszystko co złe, to przez elfy. I balwierzy, jak dodają złośliwcy. Może już dawno kucharz niziołek nas podtruwa?
Od czasu wojny z potężnym cesarstwem Nilfgaardu także minął już szmat czasu i wspomnienia powoli zacierały się w pamięci, jednak dzisiejszego ranka odżyły. W stronę grodu zmierza właśnie grupa Czarnych, która wysiadła była ze statku przy naszym brzegu. Zbyt mała, by ktokolwiek mógł pomylić ją z wojskiem, jednak do ludzi jeszcze nie dotarła myśl, że najeźdźcę z dalekiego południa należy teraz traktować jak sąsiada i partnera do rozmów. A okazać się może, że wraz z Nilfgaardczykami przyjdzie nam świętować Midaëte. Może dlatego przywieźli ze sobą truwera z lutnią zamiast żołdaka z włócznią?
Eejjj... Czemu nikt nie komentuje naszego super opisu? :P
OdpowiedzUsuńNo, właściwie Twojego... ;)
Cóż, widać brać eRPeGowa nie jest zainteresowania LARPowaniem. ;)
OdpowiedzUsuńPomysł z Nilfgaardem jako sąsiadem świetny, bo gracze nie będą musieli nawet udawać uprzedzeń, od razu będą uprzedzeni. :D Przyznam, że potencjał tego wątku byłby trochę zmarnowany (moim zdaniem), gdyby się okazało, że owszem, Nilfgaardczycy mają jakieś niecne plany wobec społeczności. Bo niecne plany wobec czegoś/kogoś innego... czemu nie. :)
OdpowiedzUsuńŚwięto w czasie gry... jak na Fantazjadzie. ;) Czyta się "mida-ete", prawda? :)
Szczegółów zdradzić nie mogę, ale nie podejrzewam, by fabuła Cię zawiodła. };->
OdpowiedzUsuńCo do święta, to akurat Fantazjadą się nie inspirowaliśmy, ale masz rację.
Zdaje się, że "mida-ete", innego tłumaczenia póki co nie znalazłem. Do LARPa na pewno zdążymy ustalić oficjalną wymowę. :D
Już widzę te zaciekłe dyskusje co do wymowy :P
OdpowiedzUsuńŻebyś Ty widziała spory o kalendarium świata! ;D Zajrzyj na http://wiedzmin.wikia.com/wiki/Dyskusja:Historia
OdpowiedzUsuń"Foltest jesteś tępy" Najlepszy tekst rozmowy xD
OdpowiedzUsuńTo prawda, "geniusze" brali w niej udział. xD I zauważ, jak długo czekam na merytoryczną odpowiedź... ;p
OdpowiedzUsuńMerytoryka? To taka nauka? :D:D:D
UsuńTaak, poziom dyskusji w sieci jest na ogół żenująco niski. ;p
Usuń:DDD zjafajnie :D
OdpowiedzUsuń