Moje preferencje w RPG

Niczym karnawał blogowy w Polsce szerzy się kolejna inicjatywa zassana z zachodu. ;) Po Hipie, Laverisie, Borejce i Smartfoksie przyszła kolej i na mnie. Za pomocą plakietek czy też odznak (badges) przedstawiam swoje preferencje jako MG. Ilustracje zaczerpniete z ww. blogów, a także od Stuarta i blissa, inicjatorów akcji za granicą.

Priorytetem na moich sesjach jest dobrze opowiedziana historia, dająca poczucie, że współtworzy się coś na kształt poczytnej powieści. Prowadzę narracyjnie.

Jestem odpowiedzialny za przebieg gry, czuwam nad fabułą i mechaniką dla dobrej zabawy graczy. MG ma zawsze rację - tej zasady się u mnie przestrzega.

Potrafię jednak podzielić sięodpowiedzialnością: doceniam historie postaci pisane przez graczy, korzystam z nich, tworząc scenariusz; ufam, że nie oszukują mnie w mechanice, nawet gdy wymyślają własne modyfikacje; z rzadka pozwalam im nawet zrelacjonować jakieś wydarzenia, które nie do końca zależały od nich.

Skrzętnie przygotowuję się do sesji. Rzadko za pomocą map, ale planowanych dokładnie scenariuszy, rozwidleń, zwrotów akcji, zwykle też BeeNów, przeciwników i uzyskiwanych nagród. Takie sesje wychodzą mi najlepiej i gracze najbardziej je chwalą.

Gdy jednak nie mam czasu na wnikliwe planowanie, wymyślam tylko zarys scenariusza i improwizuję. Wielokrotnie zaskakiwałem tym zarówno graczy jak i... siebie. =P

Bardzo często niczym lustro odbijam pomysły graczy. Słucham, co myślą o przeszłych bądź przyszłych wydarzeniach kampanii i czasem wplatam ich interpretacje w grę.

Potrafię poprowadzić całą sesję bez ani jednej walki. Zdarza się, że dzieje się za dużo innych, ciekawych rzeczy i nie ma na to miejsca w scenariuszu. ;)

Często modyfikuję zasady systemu. Zwykle dlatego, że znajdę jakiś ciekawy, nieoficjalny dodatek albo fajne rozwiązanie mechaniczne z innego podręcznika. Także dlatego, że gram przede wszystkim w "Wiedźmina: Grę Wyobraźni", który bez modyfikacji zawiera błędy. ;) Zdarza mi się konsultować to z graczami, a nawet wciągać ich w pracę, ale nie zawsze.

Zasadniczo postaciom na moich sesjach nie jest pisana głupia śmierć. Mimo iż bywają oni zwyczajnymi ludźmi, nierzadko "z ulicy", przez sam przebieg życia (tj. sesji) przestają być zwyczajni. Nigdy nie zakładam, że upadek z konia czy podobne zrządzenie losu ma szansę zabić bohatera...

... niemniej jednak postacie zachowujące się głupio i ryzykownie na moich sesjach ponoszą konsekwencje: rany, kalectwo, a ostatnio nawet śmierć.

W związku z powyższym cenię u graczy wyczucie, kiedy należy brać nogi za pas. Badź nawet się poddać.

Staram się, by wyzwania, zarówno te bitewne, jak i logistyczno-awanturnicze, wymagały od graczy jakiejś strategii, taktyki. Nie oznacza to bynajmniej mapy heksagonalnej na stole, raczej pomyślunek i przygotowania, gdy jest po temu czas i możliwości.

Dopuszczam starcia pomiędzy graczami, jeżeli mają po temu fabularne powody.

Cenię małe aktorstwo w wykonaniu graczy i moim. Nie zawsze to wychodzi, jasna sprawa, nie jesteśmy profesjonalistami. Mimo wszystko - ubarwia to mile sesje, dodaje smaczku, wbija w wyobrażany świat mocniej i głębiej. Mimika, gestykulacja, nawet ruch - to jest to! Przez aktorstwo rozumiem także wczuwanie się w postać, myślenie i działanie jak ona, a także nadawanie jej psychice głębi. Płaskie jak papier postacie nie pasują do papierowego RPG. ;)

Umieszczam w przygodach treści kłopotliwe, niepokojące, zmuszajace graczy do refleksji i trudnych wyborów. Nie znaczy to, że wystrzegam się przygód lekkich, kac kasztel nie bez powodu budzi skojarzenia. ;)

Zdarza mi się w związku z tym umieszczać tam także treści dziwaczne, groteskowe. Przykładem może być choćby krasnoludzkie społeczeństwo Mahakamu stworzone na wzór komunistycznego ZSRR z Josefem Tallinem jako patriarchą i starostą klanów. ;p

Tajemnica. Lubię, gdy gracze rozgryzają zawiłości fabuły, rozwiązują zagadki (raczej społeczne niż logiczne) i odkrywają prawdę. Niewiele jest lepszych odczuc w RPG niż włosy stające dęba.

Ostatnia rzecz: straszenie na sesjach. Choć nie zawsze praktykuję, to cenię sobie wysoko. Głównie dlatego, że mi wychodzi, a serca graczy biją szybciej. ;] Te sesje na lata pozostają w pamięci.

Teraz kilka zaledwie przypinek jako gracz. Niestety proporcja sesji prowadzonych do tych granych jest u mnie miażdżąca, stąd niewiele z moich preferencji daje się ująć tymi etykietami. Myślę jednak, że najbardziej chciałbym grać w takich warunkach, w jakich sam prowadzę. ;)

Skoro role playing, to na pewno odgrywanie roli! Chcę wczuć się w swoją postać i przez chwilę być nią, a nie zlepkiem cyferek na karcie.

Światy fantasy nie powinny być cukierkowe ani bajkowe. Jeżeli są brutalne, a krew się leje, to wyglądają o wiele realniej, jak przystało na miejsca, gdzie rządzi prawo silniejszego.

Lubię się na sesji bać. Nie tylko o życie swojej postaci.

Scenariusze w dziczy to esencja prawdziwej, męskiej przygody. Mała namiastka tego, czego pragnie każdy mężczyzna. ;p

Cenię sobie jednak grę w miejskim klimacie, kiedy można zaznać nieco tej odmiennej, acz wciąż cywilizacji: intryg, handlu, prawa i jego stróżów, władz, hierarchii, pięknej architektury itd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.